czwartek, 24 marca 2011

Smuda i kolejna zmiana zdania. Tym razem Kołodziejczak.


Smuda to jednak naprawdę śmieszny facet. Do kadry chce powołać Arboledę, któremu jak miał mniej niż 22 lata, Polska kojarzyła się co najwyżej z rodzajem muzyki, lub jakimś tanim trunkiem. Natomiast już mówi stanowcze NIE gdy do kadry chce trafić dobrze zapowiadający się piłkarz, który ma POLSKIE korzenie. Mowa tutaj o Kołodziejczaku. Moje zdanie o reprezentacji jest proste, nie dla nie polaków i tych co tam wynaleźli nagle jakieś polskie korzenie. Jednak jeśli już bierzemy jakiś zawodników którzy z polską mają mało wspólnego to już wolę byśmy brali młodych Kołodziejczaków z polsko brzmiącymi nazwiskami i przodkami z naszym krajem związanymi, niż właśnie przebierańców typu Arboleda który po pierwsze stary, a do drugie taki z niego polak jak ze Smudy krasomówca.
Dziwna ta metoda dobierania zawodników przez Smudę. Jeszcze niedawno chciał Kościelnego (na szczęście on nie chciał Smudy), a teraz gdy dobry mody talent chce do kadry to go odrzuca. Kpina. Szczególnie argument z tym, że pewnie nie wie nawet gdzie jest Polska. Co, jak co, ale taką wiedzę w Europie mają wszyscy, a tym bardziej młody chłopak który ma:
a) polskie nazwisko
b) musiał się dowiedzieć gdzie ten kraj leży żeby chociaż orientacyjnie wiedzieć czy daleko będzie miał na zgrupowania
Smuda sam się pogrąża, jednym daje innym nie pozwala nawet spróbować. Żeby potem znowu nie było jak z Kościelnym czy Podolskim, że do puki oni chcieli to my pomału jakieś nieznaczne starania, a kiedy już ktoś się po nich ruszył to się okazywało, że jednak ktoś inny nas uprzedził i dobry zawodnik przeszedł koło nosa. Dobry zawodnik, czyli nie żaden z odzysku, trzeciego sortu. Tylko piłkarz który jest ostoją reprezentacji która gra więcej niż trzy mecze na dużej imprezie.

Jak przedłużać kontrakty z piłkarzami.

 
Na Sport.pl  dwa jakże podobne do siebie, a jednak inne artykułu. Chodzi w tym miejscu o przedłużanie kontraktów z kontuzjowanymi, chorymi piłkarzami. Otóż Lech poznań który zawsze liczy na lojalność piłkarzy którzy nie będą chcieli odchodzić do europy z darmo, poczeka do końca wyleczenia poważnej kontuzji Bandrowskiego, z przedłużeniem z nim kontraktu. Ktoś może powiedzieć, oczywiście słusznie,że jest kontuzjowany to dlaczego klub ma podpisywać z nim kontrakt. Jednak szacunek dla zawodnika powinien się należeć. W końcu jest to podstawowy zawodnik w Lechu, który już łapał epizody w reprezentacji. Jednak nie w Lechu (jak i chyba w każdym polskim klubie) wolą by piłkarz pożył w niepewności do ostatnich dni swojego kontraktu. Chyba, że ktoś będzie chciał podpisać kontrakt z kontuzjowanym piłkarzem wtedy się zacznie jaki to ten piłkarz niedobry nielojalny i w ogóle zły!
Jednak jeszcze warto wspomnieć o tym jak sprawa z kontuzjami wygląda w Europie. Otóż jeden z klubów od którego polscy działacze powinni się uczyć, czyli FC Barcelona, właśnie podpisał kontrakt z Abidalem, który leży w szpitalu po wycięciu guza z wątroby. Jak widać nawet tak wielki klub który może mieć każdego piłkarza, woli pokazać szacunek dla zawodnika i jego problemu. Udowodnić, iż są razem z nim i zależy im na nim, zamiast czekać nie wiadomo ile na podpisanie kontraktu. I czy my w Polsce nie możemy tak samo? Chyba nie, gdyż jakby to wyglądało przedłużyć kontrakt z podstawowym zawodnikiem, ale chorym kontuzjowanym, to takie nie polskie.

środa, 23 marca 2011

Kaczmarek, czy pójdzie w ślady Cabaja?


O Wojtku Kaczmarku i samym powołaniu pisali chyba wszyscy. Wiadomo, nikt się tego nie spodziewał i tylko Smuda mógł wymyślić by zawodnik który przez ostatnie kilka miesięcy był tylko rezerwowym został powołany do reprezentacji. Trzeba oddać Kaczmarkowi, że naprawdę kapitalnie bronił w ostatnich meczach, jednak to były tylko cztery mecze! Brakowało mu gry to ma obecnie możliwość wykazania się. Konkurencji brak, obrona Cracovii słaba, to i jest co bronić by zostawać bohaterem meczu. Jednak jak już pisałem nie o tym miałem pisać.
Jeszcze w zeszłej rundzie bramki Cracovii bronił Marcin Cabaj, ostatnim czasy jedno z największych pośmiewisk w lidze. Jednak dużo osób zapomniało, iż do 2005 roku był on naprawdę dobry i nie popełniał takich błędów. Nawet można powiedzieć, iż pasmo sukcesów Cabaja trwało, aż do 2007 roku, chociaż nie ukrywajmy już formy takiej jak w 2005 roku nie uzyskał i błędy zaczynały mu się przydarzać coraz częściej. Dla niezorientowanych to właśnie w tym roku (2005) Cabaj otrzymał powołanie do reprezentacji w której i tak nie zagrał, jednak był wtedy w kapitalnej formie, co przełożyło się na grę Cracovii.
Ktoś się spyta do czego zmierzam. A no do tego, że bardzo prawdopodobne jest przejście tej samej drogi co Cabaj przez Kaczmarka. Na razie jest zaporą nie do sforsowania przez napastników i broni fenomenalnie, dostał powołanie do reprezentacji i teraz musimy poczekać, czy czasami nie stanie się z nim to samo co z Cabajem. Czyli do końca sezonu będzie już grał tylko poprawnie a następnie zbyt uwierzy w siebie i zacznie puszczać gole z niczego.
Mimo wszystko mam nadzieję, że tak się nie stanie i Wojtek wyciągnie lekcje z tego co się stało po powołaniu i fenomenalnej formie z 2005 roku jego poprzednika Cabaja. A jakby stało się inaczej to  Jakby stało się inaczej to dobra rada dla sztabu szkoleniowego jak i przyszłych bramkarzy Cracovii: Naszym bramkarzom w reprezentacji mówimy stanowcze NIE! Jeśli zepsują wam następnego golkipera, to dla dobra własnego jak i zawodników grających na tej pozycji używajcie tego hasła na pewno pomoże.

poniedziałek, 21 marca 2011

A czy Ty kupiłeś Cukier na Allegro?

Cukier, jeden z podstawowych asortymentów w każdym domu, pozwalający sobie chociaż na moment osłodzić i tak czasami ciężkie życie, obecnie kosztuje 5,19 zł. Kpina chciało by się rzecz. Pewien z profesorów powiedział, że za komuny też najpierw podrożał cukier, a następnie cała reszta znikła z półek. Jednak za min to nastąpi i nic już tam nie będzie, a rząd Tuska będzie nadal zachwalał swoje ustawy, możemy kupić na allegro po naprawdę dobrej cenie... CUKIER z Niemiec. Tak, jesli obecnie chcesz dobrze zarobić, jedź do Niemiec, kup paletę lub dwie cukru i sprzedawaj w Polsce! Tak się robi interes. na zamieszczonych poniżej screenach macie pokazane że nie żartuję i poważnie cukier idzie jak świeże bułeczki.


Do działania! Jedźmy do Niemiec kupujmy cukier i zarabiajmy pieniądze, w końcu będziemy mieli jeszcze dobry uczynek.... gdyż komuś życie osłodziliśmy.

niedziela, 20 marca 2011

Reklama Euro 2012

W końcu! Po takim czasie oczekiwania znów mamy piosenkę która ma promować wielką imprezę w naszym kraju. Tylko czy tak powinien brzmieć "Hit" który będą sobie nucili kibice? Sami posłuchajcie:


Jak dla mnie krzty w tym muzyki, a tylko chęć zarobienia i wypromowania swojej jakże już zapomnianej (gdyż słabej) scenicznej osoby. Do tego ktoś bardzo mądry postanowił, iż ten "przebój" będzie puszczany przed każdym meczem Ekstraklasy, I Ligi, II ligi i III ligi. Ja rozumiem, że obecnie nasz poziom futbolu nie jest na wysokim poziomie, jednak po co sami go obniżamy. Przecież ta piosenka może zadziałać jak hymn w wykonaniu Edyty Górniak w 2002 r. Piłkarzy rozkojarzyć, a kibiców wprowadzić w konsternację. W końcu kto chce tego słuchać? Chyba tylko sam Norbi.

W "Cafe Futbol" Zbigniew Boniek swego czasu powiedział, że u nas jest rozgrywana tak wielka impreza a nic nie widać by ktoś ją reklamowa, szczerze? Chyba nic się nie zmieniło. Ciągle brak bilbordów, informacji, jakiś niewielkich gadżetów, które by zachęcały do (już) przybycia na tą imprezę. Szum z biletami, czy wybór maskotek (też imiona żenujące) nie jest zbytnio reklamą co samoczynnym zjawiskiem które bardziej dzieli niż łączy.
Jeśli jesteśmy już przy telewizji to najwięcej nasze euro reklamują... inni niż my. Już nie raz zdarzało mi się zobaczyć jakiś baner na meczu (chyba reprezentacji) który informował o tym gdzie odbędą się przyszłe mistrzostwa. Poza tym nic, ZERO jakichkolwiek zapowiedzi i reklam. Jest to przykre gdyż Polska jak która mogła dużo zyskać w późniejszej perspektywie. Kibic to również turysta, jeśli coś się dobrze zareklamuje raz, potem można owoce tego zbierać przez długi czas.

piątek, 11 marca 2011

'Zajechało mi wiochą'

W dzisiejszym 'Super Expressie' można przeczytać o "szydzeniu" Wojtka Szczęsnego z Radka Majdana i premiera Donalda Tuska (tutaj link do artykułu). Przechodząc do meritum sprawy. Co w tym złego, że Szczęsny broni swojej racji i nie pozwala się obrazać:
1) człowiekowi który jedyne w czym jest lepszy od niego to w tym ze bronił na MŚ
2) człowiekowi którego styl był bardzo ale to bardzo (oczywiście bez urazy) wieśniacki.
jedyne do czego można by się przyczepić to, wplątanie w to wady wymowy premiera... chociaż z drugiej strony taki motyw humorystyczny pokazuję, jak bardzo wyrafinowany w docinkach słownych, jest Mody Szczęsny
wpisy z twittera Wojtka Szczęsnego

Również wiadomo, że każdy ponosi odpowiedzialność, za to co powie, napisze. Jednak mówienie że od kogoś zawiało wiochą, samemu ją czyniąc nie tylko w sferze mody to już lekka przesada. Zobaczcie link zamieszczony poniżej i odpowiedzcie na pytania:


Czy w tym nie zawiało wiochą? Czy raczej nie jest pewne że jeśli jest się na wizji i ktoś ciebie prosi do wywiadu to będzie on leciał na żywo? tak, drodzy czytelnicy to jest wiocha. Także nie oceniaj gdy sam nie robiłeś w swoim życiu lepiej, taka rada dla kolejnych wpadkowiczów którzy chcą oceniać prywatne wpisy i odczucia innych.

A i oczywiście życzymy powrotu do zdrowia Wojtkowi w końcu bramkarzy którzy, jak to mówi trener Smuda 'nie są miękkim chujem robieni', lubimy najbardziej

niedziela, 6 marca 2011

Historia deskorolki w Sławnie

Adrenalina, to jest to co popycha ludzi do różnych szalonych rzeczy i możliwość jej podniesienia sprawia, że jesteśmy zrobić rzeczy które wydawałyby się nie osiągalne. Tak jest właśnie z deskorolką. Możliwość skakanie ze schodów jazda po rurach na kawałku drewna z przyczepionymi kółkami musi być nazywana sportem ekstremalnym.
W Sławnie początki skateboardingu sięgają około 9 lat wstecz. to właśnie wtedy jako pierwsi na decki stanęli: Rogu, Czapla, Rafał, Andrzej i Jarek. To oni byli tak jakby prekursorami deskorolki w Sławnie. Niektórzy z nich potrafili naprawdę sporo jednak nie możliwość pogodzenia innych zajęć z jazdą na desce sprawiły, że jeździli coraz mniej i coraz rzadziej. Na szczęście zanim zeszli ze sceny na dobre zdążyli jeszcze pokazać fascynację do deskorolki czterem innym chłopakom.


Chodzi w tym miejscu o Szymona, Marcina, Grzesia i Michała. Przygoda z deskorolką rozpoczęła się w bardzo prosty sposób. Marcin kupił sobie w sklepie 'Real' deskorolkę za 50 zł zaraz za nim deskę kupił sobie również Grzesiek (firmy bad&mad jak mnie pamięć nie myli). Po tym jak oni mieli deski swoją super szybką deskę (jeszcze rybkę z dużymi kółeczkami Powella) odnalazł Szymon, a Michał zakupił sobie deskę również realowską. Tak właśnie został nabyty pierwszy sprzęt. Pierwsze spotkanie z porządnym jeżdżeniem spotkał Grzesia i Marcina kiedy to na parkingu na polanowskiej ćwiczyli ollie które było tak niskie że pewnie nawet mrówka by nie przeszła. Wtedy to obok przechodził Rafał, ten Rafał z prekursorów deskorolki podszedł do chłopaków i zagadał do nich pokazując Ollie jak się okazało był to moment napędowy zajawki na deskorolkę. Rafał zaprosił ich pod InterMarche w Sławnie gdzie było jedna z dwóch świątyń sławieńskich skate. Pierwsze spotkanie tak jednych jak i drugich było bardzo ciekawe. niektórzy czuli do siebie niesnaski ale na szczęście tylko na tym pierwszy spotkaniu później już była wspólna jazda i godziny spędzane na próbach wykręcenia jakiegoś porządnego trick (czytaj Ollie w jeździe :P ).


Z dnia na dzień powiększał sie również repertuar tricków wykonywanych przez chłopaków. Coraz częściej zaczęto chodzić na technikum gdyż to tam były budzące podziw schody. Dwójka, czwórka i piątka były odpowiednimi wyzwaniami dla każdego skate i jak się potem okazało nie jedna osoba chwaliła sobie te miejscówki.
Pisałem już o tym, że pierwsza ekipa coraz rzadziej jeździła, ale udało się jeszcze z Rogiem jak i Rafałem wybrać na Tour do Darłowa. do tego Michał, Grzesio, Szymon, Marcin odwiedzili w czasie swojej jazdy takie miejscowości jak: Słupsk, Koszalin, Darłowo, Ustka, Jarosławiec. Każdy z wypad był rejestrowany tak to na zdjęciach jak i wideo, przez co obecnie można się cieszyć mnogością nagrań. Niestety i tak nie wszystkie i to te najlepsze tricki są nagrane wszystko przez to, ze zawsze był problem z tym kto ma być operatorem kamery. 
Ekipa nazwana przez Grzesia 'Kikimusampa', dlaczego i jak nie pamiętam, jeździła coraz sprawniej ale ciągle nie był to zadowalający ich poziom. W końcu film z Rodney'em Mullen'em był najlepsza zajawką na próby robienia tricków. Jak sie okazało swoją pasją do skateboardingu chłopaki zaczęli zarażać innych. Przemek, Oskar, Wasiu, jak sie później okazało byli prawdziwymi następcami wyżej wymienionej czwórki skaterów, a można powiedzieć, że obecnie to właśnie Przemek i Oskar sa najlepszymi skate w mieście.Poza tymi skate na desce w przeciągu tych lat jeździli jeszcze Jastrząb, Dawid, Filip, Gilu, Miniek i Ciacho.



Oskar był pierwszym (i jedynym) który pojechał na woodcamp i po powrocie po prostu wymiatał (i tak jest do dzisiaj). Właśnie przez Oskara była możliwość poznania Gdańskiego skate Daniela który nauczył kolejnej dawki ciekawych tricków tutejszych deskorolkowców. Za to przez Michała i Marcina dane było podziwiać nam potocznie przez nich zwanego 'skejcika' Czyli Wojtka Szczota. Chłopak pokazał jak zajebisty skill posiada oraz jak dużo brakowało sławieńskim chłopakom do niego. Nie zmienia to faktu, że to właśnie też była zajebista zajawka zobaczyć tak jeżdżącego skate na żywo.
Obecnie na desce jeździ jeszcze kilku skaterów z tego co widziałem prezentują co niektórzy ciekawy. Są nimi: Gaju, Krzysiek, Damian i Artur. Ostatniej wymienionej czwórki filmik można znaleźć na YouTube


Jaki będzie dalszy los deskorolki w Sławnie? Nie wiem, ale modzi chłopacy widać, że mają zajawkę i pewnie szybko ze sceny nie zejdą oby tak było.

sobota, 5 marca 2011

Reprezentacja Polski bez Polaków?



Im bliżej do Euro 2012, tym głośniejsze są nawoływania do kadry obcokrajowców. Część kibiców jest zdania, że naturalizacja jest sposobem na lepszą grę reprezentacji Polski. Może to i prawda, ale czy na tym polega reprezentacyjna piłka? Czy w tym kierunku ma iść piłka nożna?Odpowiedź brzmi: NIE.

Przyjrzyjmy się, temu co by było gdyby PZPN był skuteczniejszy. W obronie widzielibyśmy Timothee Kolodziejczaka, Perquisa, Kościelnego oraz dwóch zawodników z naszej rodzimej ekstraklasy Hernaniego, a także Arboledę. Z grona potencjalnych kadrowiczów wykluczyć należy Kolodziejczaka i Koscielnego.Czemu? Po prostu, nagle przypomniało im się, że ich krwi nie płynie pierwiastek polskości. Martwi jednak fakt, iż Damienowi Perquisowi wydaje się, że ma coś z Mieszka I bądź z Kazimierza Wielkiego .Ten Francuz nie jest głupi i zdaje sobie sprawę, że na Euro może się wypromować,a w reprezentacji Tricolores nie ma szans na grę.

Niegdyś o grze dla Polski "marzyli" Andy Johnson oraz Robert Acquafresca. Ich celem był jednak rozgłos.Wokół nich zrobił się szum.Johnson dostał powołanie do kadry Anglii i tyle go widziano w Polsce. Pewnie nawet przejazdem nie był. W kadrze Polski grają Obraniak i Roger czyli "Polacy" nie mówiący po polsku. Swego czasu idolem kibiców kadry był Olisadebe, ale on pomimo tego, że "kocha" Polskę mecze kadry po transferze do Panathinaikosu omijał szerokim łukiem.

Reasumując. Każda naturalizacja będzie negatywna dla futbolu. Obniży to rangę meczów reprezentacyjnych. Za parę lat może dojść do sytuacji, że w reprezentacjach narodowych będą grali sami obcokrajowcy. Jak FIFA chce takiej szopki to może pójść dalej i dać każdemu ze związków po 100 milionów i niech sobie kupią odpowiednich zawodników. A wtedy zamiast hymnu byłaby piosenka ,która dana reprezentacja lubi. Coś na wzór bokserów. Nie byłoby problemu. Mówimy teraz o problemie naturalizacji w piłce reprezentacyjnej.To jednak dopiero początek. Prawdziwa skala problemu może być widoczna za kilka lat,kiedy to w zespołach narodowych nie będzie zawodników z danego kraju. Już teraz mogłoby dojść w Polsce do takiej sytuacji.

Gdyby nie opieszałość działaczy to drużyna Smudy wyglądała by mniej więcej tak:
Bramkarze:ci sami bo akurat o nich nie trzeba się w Polsce martwić
Obrona:Arboleda, Hernani, Kolodziejczak, Perquis, Kościelny,
Pomoc/Atak: Szetela, Wondowolski, Obraniak, Roger, Johnson, Acquafresca.

Byście chcieli oglądać taką kadrę? Brakuje nam klasowych zawodników? To co z tego. Grając w kadrze mogą się rozwinąć młodzi i będzie po problemie. A chyba każdy POLAK woli obejrzeć w meczu swojej reprezentacji swojego rodaka niż Brazylijczyka bądź Francuza.Tak więc, Panie Platini czas zakazać tego typu działaniom.

by Mariusz